Księże Małe: Aksameet

W postindustrialnych zabudowaniach w okolicach starej pralni na Księżu Małym powstał zalążek ciekawej przestrzeni gastronomicznej (być może w przyszłości gastronomiczno-jakiejś), którego nowszym elementem jest restauracja Aksameet, serwująca jedzenie z okolic fine dining. Jedzenie dość fancy, ale sam lokal - zarówno wewnątrz, jak i na małym ogródku w mocno łódzkich postindustrialnych ceglanych klimatach - zupełnie niezobowiązujący; bez jakiejś wyjątkowej atmosfery, ale jak najbardziej przyjemny.



Zupa rybna była pełnowartościowa, bogata w ryby i mule, soczyście pomidorowa, po prostu bardzo smaczna - jak na takie miejsce zabrakło mi może tylko jakiegoś ciekawszego doprawienia, po prostu jakiejś kropki nad "i".


Mostek wołowy z emulsją z czarnego pieprzu to mój pierwszy w życiu mostek wołowy i również dzięki kunsztowi kucharza z miejsca zakochałem się w tym mięsie. Wołowina krucha, rozpadająca się w ustach, wyrazista, dobrze przypieczona, bezbłędnie sparowana z przekrojem warzyw i grzybów i cudowną emulsją. Jeden jedyny problem, który sprawił, że nie było to danie na 10/10 lub niewiele mniej, na co był potencjał: trochę za sucho. Emulsji jest malutko, a mięso jej jednak trochę potrzebuje, bo nie jest tak soczyste jak wołowina na steki.


Wychodziłem bardzo zadowolony i z lekkim ukłuciem żalu, że nie udało się wskoczyć na wyższy poziom, bo było bardzo blisko. Nie wiem, czy wrócę - mimo wysokiej oceny może być ciężko, bo nie jest to aż tak wysoka ocena jak na restaurację z tego typu jedzeniem i z tego typu cenami.


8.0/10

Komentarze