Dzienniki z podróży: Litwa. Część I

DZIEŃ 1

A więc zacząłem drugi krąg podróży europejskich - podbijam kontynent od zera, w nowej, spokojniejszej, bardziej kontemplacyjnej formule z większą ilością czasu na poszczególne miejsca. Jest 6 września 2025 roku, 23:35 czasu lokalnego. Wyjechałem z garażu we Wrocławiu dziś rano o 8:05 czasu polskiego.

Dojechałem na Litwę. W Polsce prawie cały czas padało. Uczyniło to S8 jeszcze nudniejszą drogą niż zwykle, bo słaba widoczność. Za Warszawą, a zwłaszcza po zjechaniu z S8 w stronę Suwałk, robi się już nieco przyjemniej, bardziej dziko i leśnie. A najlepiej po odbiciu w Augustowie na Sejny. Puszcza. Ale to nie o tym.

Wjazd na Litwę - minimalny szok. Od razu znaczne (choć nie wybitne) pogorszenie się stanu drogi i infrastruktury naokoło. Wszędzie zabudowania z tej białej/szarej cegły, której widziałem mnóstwo w Ukrainie w sieci (sprawdziłem, że to cegła silikatowa, budulec bardzo powszechny w Związku Radzieckim). Sporo drewnianych chałup w kiepskim stanie, podobnych do tych z Podlasia. Lekko powiało tym ZSRR. Ale nie do przesady.

Pierwsze wrażenia: ładny krajobraz. Bardzo leśny, często jeziora i niska gęstość zaludnienia, co zawsze jest na plus. Przyroda w zasadzie taka jak w północnej Polsce, dominuje bardzo wysoka sosna, natomiast vibe mocniej skojarzył mi się z Finlandią przez rozległość lasów i tę gęstość zaludnienia (z tego, co pamiętam, na Litwie jest niższa niż w samym województwie warmińsko-mazurskim, najmniej gęsto zaludnionym ze wszystkich - a warmińsko-mazurskie nie ma na swoim terenie wielkiego miasta jak Wilno, które by zawyżało gęstość). Ale drogi bywają dyskusyjne.

Niewiele tego dnia zobaczyłem z oczywistych względów. Dotarłem do wioski Zerwiny w samym środku lasu (i parku narodowego, którego jednak nie zwiedzam) - dodałem ją do planu trochę w ostatniej chwili. Warto było. Niesamowicie autentyczna, skansenowa, ale to nie skansen, normalnie mieszkają tam ludzie. W Polsce już takich miejsc nie ma poza skansenami. Piaszczyste drogi, drewniane chaty (zadbane), drewniane krzyże i wszechogarniający zapach sosny. Wspaniały.

Do Wilna wjechałem koło zmroku, niewiele mogę na razie o nim powiedzieć. Chyba dużo zieleni. Kolacja blisko noclegu (miła pani na recepcji z solidnym angielskim - pozytywny pierwszy kontakt z Litwinem/Litwinką w życiu): litewskie sery (wszystkie bardzo dobre, aczkolwiek wszystkie jakby będące kopią różnych europejskich serów, trochę bez jakiejś "litewskiej" cechy); dobry barszcz w ukraińskim typie (tylko bez kapusty i ziemniaki osobno); pierwsze podejście do cepelina z mięsem. Zabójstwo, najadłbym się tylko nim. Przerażająco siermiężne danie, co nie znaczy, że niesmaczne. Pyszny, domowy, nakminkowany kwas chlebowy. Chyba rosyjska obsługa. Ale przynajmniej zlitwiniona, bo mocno kibicowali litewskiej drużynie koszykarskiej, która właśnie grała mecz. Nawiasem mówiąc, sprawdziłem, że Litwa jest koszykarskim top 10 świata. A Łotwa top 9. A Serbia top 2. Po USA. Dziwny sport.

DZIEŃ 2

Wilno. Póki co jestem pod sporym wrażeniem. Dobra pogoda na pewno pomogła, ale i tak. Starówka nie jest może spektakularna, nie tak malownicza jak te najlepsze, ale za to bardzo rozległa, zadbana i szczera. Bezpretensjonalna, nie taka idealna do przesady, żywotna. Rozlewa się po centrum, ciężko powiedzieć, kiedy się zaczyna, kiedy kończy - po prostu wszędzie na dużej powierzchni jest przyjemnie. Mnóstwo stref czysto pieszych lub z pieszym priorytetem. Mnóstwo, mnóstwo knajp, kawiarni - i sporo ludzi, ale jeszcze nie męcząco sporo. Prawdziwie europejskie miasto. Trochę wajby polskie, mniej fińskie. Architektura kamienic: głównie klasycyzujące lub barokowe, niskie. Nie tylko zabytkowa tkanka, ale też dobra współczesna urbanistyka; prawdę mówiąc, do pozazdroszczenia przez prawie całą Polskę. Mnóstwo flag ukraińskich, widziałem dzisiaj chyba koło setki. I dobrze. Dużo młodych ludzi, różnych symptomów nowoczesności, świeżości, żywotności. Chce się żyć.

Słodkie śniadanie w kawiarni zawierało legendarny litewski sękacz - nie porwał mnie. Ostra Brama - jak większość miejsc kultu pielgrzymkowego, estetycznie nic spektakularnego, ale ma swój charakter. Obraz MB Ostrobramskiej z tą kolczasto-słoneczną koroną jest taki intensywny i przyciągający, dobry na święty obraz. Kościół św. Teresy: dość mocny barok w środku. Piękne stiuki. Przeżyłem go trochę, wczułem się w klimat. Ale jeszcze bardziej w cerkiew św. Ducha - z zewnątrz nic, w środku świetne połączenie baroku z typowym prawosławiem. Piękne wnętrze. Trafiłem na nabożeństwo, stałem jak zaczarowany. Kadzidło, śpiew, odczucie spontaniczności, brodacze w magicznych czapkach. Prawosławie ma dużo większą siłę rażenia emocjonalnego niż katolicyzm. Nic dziwnego, że jest tak dobrym nośnikiem rosyjskiej propagandy.

Kościół św. Kazimierza - bardzo przyjemna fasada, w środku trochę nędza, ogołocony. To nie gotyk, żeby sam surowy szkielet architektoniczny wystarczał. Tylko ołtarz główny mocny. Kościół św. Mikołaja, najstarszy na całej Litwie - malutki, pomijany przez turystów, niepozorny, ale najbardziej autentyczne i klimatyczne wnętrze. Wileńska Galeria Obrazów - trochę umiarkowanie ciekawej sztuki użytkowej, ale zbiory malarstwa zaskoczyły na plus. Najbardziej litewski romantyzm: obraz płonącego lasu (Wincenty Dmochowski) zapadł mi w pamięć najmocniej. Praktycznie wszyscy autorzy to Litwino-Polacy i chyba jednak bardziej Polacy. Ale niezbyt znani w Polsce. Trafiłem na wystawę czasową o romantyzmie i Mickiewiczu.

Byłem chwilę na hali targowej, żeby kupić coś do przegryzienia, ale jeszcze będę ją zwiedzał. Na kolację dzisiaj "lepsza" knajpa, kuchnia litewska w wydaniu pozującym na coś dużego, nawiązująca do wielkiego księstwa. Trochę lepsza niż ta wczorajsza, ciekawsza, ale bardziej droższa niż lepsza. Nie zdecydowałem się na mięso z bobra, ale nie przez bobra, kompozycja mnie nie przekonała. Znowu kwas chlebowy skrajnie nakminkowany. Dobry chleb litewski na przystawkę. Kanapka z sarniną, borowikami, pastą z groszku, rzodkiewką: dobra. W dziku na danie główne najmniej podobało mi się samo mięso z dzika, a najbardziej kompozycja: sos z jakichś czerwonych borówek, gruszka, krokiety serowe. Ciężka trochę ta litewska kuchnia, chyba nie dam rady wszystkich dni na niej.

Jestem zachwycony koncepcją drugiego kręgu. O to chodziło. Więcej czasu per miejsce to więcej czasu na wczucie się, na dobre zdjęcia, na przeczytanie tabliczek informacyjnych, więcej spokoju, więcej spontaniczności.

DZIEŃ 3

Co za dzień (what a day). Śladami prezydenta. Świetny dzień.

Nie zmieniam opinii o Wilnie, a nawet powiem więcej - czuję się już trochę związany z tym miastem. Żal będzie wyjeżdżać. Świetnie się tu mam. Dawno nie wczułem się tak w jakieś miasto.

Katedra. Klasycystyczna do bólu. Trochę mnie nudzi ten styl, ale ma w sobie coś pociągającego ta czystość, harmonia, surowość i wielkość. W wileńskiej katedrze highlightem jest jednak jedna z kaplic - barokowa - bardzo przypominająca kaplice barokowe w katedrze wrocławskiej (lepsze). Widoki z dzwonnicy (jedna z wież obronnych przerobiona na dzwonnicę, dlatego osobno od kościoła) takie sobie, bo widok ograniczony do okien. Plac katedralny - spora, trochę sterylna przestrzeń, bardziej do wydarzeń niż do kontemplacji urbanistyki.

Dobry bajgiel z kindziukiem na późne śniadanie. Cementuję osąd, że Litwini są mili.

Ktoś nie zaktualizował google maps i Dolny Zamek Książąt Litewskich okazał się zamknięty w poniedziałki. Zmieniłem więc trochę plany, wrócę tam jutro. Pojechałem trolejbusem (zmęczenie już zachodzi) do kościoła św. Piotra i Pawła - z zewnątrz nic ciekawego, w środku dość super, nietypowy barok - bo całkowicie biały, prawie nie ma tam nastawy, zamiast niej są stiukowe dekoracje everywhere. Kościotrup - lubię. I dużo maszkaronów - lubię. Poczułem tam wyczerpanie, usiadłem w ławce, zamknąłem oczy na 15 minut w półśnie i odżyłem. I potem już wspaniała kontemplacja. Ładnie.

Wzgórze Trzech Krzyży - panorama miasta. Bez szału - za daleko, punkty widokowe to trudna sztuka, nie mogą być za wysoko i za daleko, bo wtedy każde miasto wygląda już podobnie. Ale może to przez to, że nie dało się tam wystać paru minut przez upał.

Kawka i ciasto w kawiarni Strangelove. Pyszności, tylko kawa za mała albo za bardzo mi się chciało pić. Parę stron Buddenbrooków Manna - piękne strony o przeżywaniu wakacji nad morzem przez młodego Hanno. Dobrze oddają słodko-gorzki stan wakacji: z każdym dniem bliższych tragicznego końca (szkoły). Wpasowało się - sam przeżywam ten urlop niezwykle głęboko.

Uniwersytet Wileński - przyjemna przestrzeń licznych połączonych dziedzińców, ale estetycznie nic wielkiego. Uniwersytecki kościół św. Jana: niewiele poza ołtarzem głównym, ale ten dość mocny, teatrum. Jeszcze organy. Tropy Mickiewicza. I zresztą za chwilę dom Mickiewicza (zamknięty - nie żebym chciał wchodzić, chciałbym gościa uwielbiać, ale no nie grzeje mnie zanadto). I pomnik. I połączone kościoły św. Anny oraz św. Franciszka i Bernardyna. Ten pierwszy - wreszcie jakiś konkret gotyk, koronkowy, ciekawy, kojarzy mi się z Hanzą. Niestety zamknięty. Drugi jako taki, już gotycko-barokowy, niespójny, ale drewniana nastawa w środku to coś godnego uwagi.

Pojechałem na Cmentarz na Rossie autobusem. Polski cmentarz. Najładniejszy cmentarz, jaki widziałem w życiu? Czemu nie. Na cmentarzu dowiedziałem się, że świeżo zaprzysiężony prezydent RP, Karol Nawrocki, jest w Wilnie i spotkał się dzisiaj z prezydentem Litwy. Info sprzed dwóch godzin, a ja dwie godziny temu robiłem zdjęcie pałacowi prezydenckiemu (nic ciekawego). Czytam plan wizyty: po spotkaniu ma jechać na Cmentarz na Rossie złożyć wieńce. Ale jaja. Niestety wszystkie te informacje z opóźnieniem: był już na cmentarzu, złożył wieńce, odnalazłem je. Za 1,5 godziny spotkanie z mniejszością polską w ambasadzie RP. No to jadę. Ale był już w środku, a spotkanie było zamknięte dla maluczkich. Szkoda, miałbym sprawę do niego.

Na deser symbol Wilna: Baszta Giedymina na Wzgórzu Giedymina. Pozostałość po wielkim zamku. No i to jest punkt widokowy. I teraz rozmawiamy. Wileńskie downtown wieżowcowe jest zaskakująco spore i zaskakująco śliczne, zwłaszcza na tle rzeki. Promienie słońca nad wieżą telewizyjną też ładnie trafione. Pierwsza niekelnerska itd. interakcja na Litwie: Tajwańczyk. 3 tygodnie temu był we Wrocławiu. Trochę pajacowaty.

Wreszcie litewska kuchnia mi wjechała z pełną satysfakcją. Knajpa Senoji Trobele. Obsługa mogłaby być bardziej serdeczna (stop dyskryminacji osób idących do knajpy w pojedynkę), ale jedzenie super. Chłodnik litewski - kremowy, bez czosnku i cebuli, pyszny. Piękne cepeliny - delikatniejsze niż ten z pierwszego dnia, po prostu lepsze.

Chciałem na piwo, znowu ktoś nie zaktualizował google maps. Chociaż sobie z Julią pogadałem przez telefon, siedząc na chodniku i patrząc na kamienne węgorze. Poniedziałek. Wszystko jutro.

DZIEŃ 4

Nic tak nie męczy jak muzea. Może tylko wysokie góry. Stanie jest gorsze niż chodzenie, a stanie ze skupieniem na czymś powoli odziera z warstwy duchowej i redukuje do fizjologii. Dolny Zamek Książąt Litewskich - tym razem otwarty - taki ich Wawel. Tylko dużo mniejszy i biedniejszy, bo był całkowicie zniszczony, odbudowali sobie kawałek (kojarzy mi się z Zamkiem Książąt Pomorskich w Szczecinie - od niego też biedniejszy). Część historyczna: mimo że przeczytałem historię Litwy przed wyjazdem i że nie lubię czytać za wiele tekstu w muzeach, bo wychodzę z założenia, że tekst to sobie wszędzie mogę poczytać, to jednak poczytałem dużo. Zaciekawiła mnie litewska perspektywa na wspólną historię z Polską, bo każdy ma swoją. Jak można się było spodziewać, dla nich te wszystkie unie z PL to nie tylko - jak w naszej historiografii - synergia i wspólne korzyści, ale jednocześnie ciągłe starania o to, żeby Polska nie zdominowała ich kulturowo, politycznie, etnicznie etc. Raczej pełne porażek. Raczej nie przepadają za Jagiełłą, za swojego top władcę uważają Księcia Witolda. Unię Lubelską - uwielbianą przez Polaków - traktują jako minus na koncie Zygmunta Augusta. Bo już unia personalna sprawiała im dość trudności w kwestii suwerenności. Lubią Batorego.

Dość kącika historycznego. Samo muzeum jest trochę ubogie w jakieś ciekawsze eksponaty (chociaż w eksponaty w ogóle jest bogate). Druga część to odtworzone sale zamkowe. Tu z kolei analogia do Zamku Królewskiego w Warszawie. I znowu - nie porywa ta rekonstrukcja, dość mocno czuć, że to rekonstrukcja (w Warszawie nie). Najbardziej z tego wszystkiego spodobała mi się jakaś szafa z Genui. Pozostałe dwie trasy, mniejsze, to już trochę bieda jak na serce państwa. Ale 3 godziny zleciały.

Muzeum Dziedzictwa Sakralnego w zdesakralizowanym kościele. Tu na odwrót - małe, ale intensywne. Śliczne monstrancje, jak to monstrancje. Najładniejsza chyba ta z winogronkami.

Uzupis (Zarzecze). Dobudówka do starówki. Trochę jak Kazimierz w Krakowie, tylko biedniejszy... chyba za dużo tych porównań. Fajny vibe. Pyszna kawa.

Postanowiłem odpuścić TV Tower - za wysoko i za daleko, nie spodziewam się widoków wartych zachodu. Pojechałem autobusem na wileńskie downtown, żeby popatrzeć na trochę architektury współczesnej. Rotterdam to to nie jest, ale na czymś tam można zawiesić oko. Green Hall 2 chyba najlepszy. Quadrum Verslo Centras - ascetycznie pociągający kompleks. Przyjemny biurowiec Swedbanku. To ścisłe downtown nie ma nic pięknego samego w sobie, ale bardzo ładnie i spójnie wygląda w kupie, zwłaszcza z drugiej strony rzeki. Mocne skojarzenia z Frankfurtem. To komplement.

Wróciłem na kolację tam gdzie wczoraj. Świńskie ucho na przystawkę nie było dobrym pomysłem - nic tak złego dawno nie jadłem w restauracji gdziekolwiek. Jedna wielka chrząstka w tłuszczu. Gicz jagnięca klasycznie, piękna sprawa. Ale jutro przerwa od litewskiej kuchni. Szybko zmęczyła.

Piwo. Alaus Biblioteka. Litwini nie specjalizują się w żadnym alkoholu (chyba że w piciu) - robią go niemało, ale według researchu absolutnie nic na "poziomie międzynarodowym". Postanowiłem symbolicznie dać szansę ich craftom. Niestety wszystko (pięć próbek) średnie-średnie z plusem. Szkoda czasu i zdrowia. 

Moja jutrzejsza wizyta w Muzeum Ofiar Ludobójstwa (KGB na Litwinach) zależy od tego, jak się wyśpię. Mocno polecane, ale trochę już tych ludobójstw w życiu widziałem. O czym tu opowiadać - ruscy mordują, wiedza przedszkolna. Mordowali, mordują i w dającej się przewidzieć przyszłości mordować będą. Może wybiorę coś innego w tym czasie, to będzie pożegnalny dzień z Wilnem.

DZIEŃ 5

Wyspałem się. Śnił mi się Zygmunt August. Poszedłem w końcu do tego Muzeum Ofiar Ludobójstwa: dobrze zrobione, oczywiście największe wrażenie robi więzienie i sala egzekucji w podziemiu. Szczegółowo opisane procedury KGB. Nie wczytywałem się za bardzo i nie chciałem być długo, ale można sporo czasu tam spędzić.

Od pierwszego dnia migała mi w pobliżu jakaś spora cerkiew, której nie miałem na liście. Cerkiew św. Konstantyna i Michała. Podszedłem do niej. Odwrotność pierwszej - imponująca z zewnątrz, w środku nic ciekawego poza ikonostasem. Niedaleko jedyny na świecie pomnik Franka Zappy (ściśle biorąc, pomnik jego głowy). Nie wiadomo czemu, Zappa nigdy nawet nie był na terenie Litwy. Ku uczczeniu posłuchałem sobie fragmentu Hot Rats. Główna atrakcja tego dnia nie wypaliła - MO Museum, muzeum sztuki współczesnej, przemeblowuje ekspozycję i ma tylko jakąś czasową o niczym, olałem. Ale budynek fajny. Synagoga - jedyna ocalała - zamknięta. Ale bez żalu, synagogi są takie sobie zwykle. Hala targowa na spokojnie - no bardzo fajna. Sprzedawcy mówią po polsku, czuć, że dobre pieniądze robią na Polakach. Pani z wędliniarskiego stoiska była wszakże raczej miła niż nagabująca, dała popróbować, wszystko dobre, trochę się obkupiłem, dobre ceny.

Już tylko zmęczenie, kawa i jedzenie (pizza, żeby odpocząć). I Wilno po zmroku. Ładnie podświetlone mnóstwo budynków, przyjemnie, ale to dla mnie bardziej "dzienne" miasto. Bo mało gotyku i taka "pogodna" architektura raczej.

Podsumowując. Bardzo polubiłem Wilno. 4 dni tutaj, zwłaszcza samemu - trochę sporo już. 3 by nasyciły. 2 nie. W rankingu polskich miast Wilno dałbym gdzieś na miejscu 6. Najbliższe poziomem atrakcyjności jest chyba Poznaniowi. Patrząc na namacalną i widzialną rzeczywistość. Bo wymięka trochę jeśli chodzi o muzea etc. Głównie urbanistyka i architektura sakralna - za to świetne. Ale pod względem atmosfery, vibe'u i takiej przyjemności byłoby już wyżej. Chyba tylko za wielką trójką (KRK, WRO, GDA). Pod względem samej urbanistyki centrum tylko Kraków jest wyżej. Kraków jest wyżej w zasadzie we wszystkim, tylko jest bardziej męczący przez obłożenie turystyczne. 

Największą atrakcją jest tu po prostu stare miasto. Z konkretów - któryś z kościołów (Teresa / Duch / Piotr i Paweł; zbliżone poziomy).

Trzeba uważać w tym mieście. Jest bardzo walkable. I się chce chodzić. I można się wyczerpać.


SPIS ZDJĘĆ

1. Zerwiny **

2. Wilno ***
2.1. Stare Miasto ***
2.1.1. Plac Ratuszowy *
2.1.2. Zdjęcia nocne
2.2. Litewska Filharmonia Narodowa *
2.3. Ostra Brama **
2.4. Kościół św. Teresy **
2.5. Cerkiew Świętego Ducha **
2.6. Kościół św. Kazimierza *
2.7. Kościół św. Mikołaja *
2.8. Wileńska galeria obrazów *
2.9. Katedra św. Stanisława i św. Władysława **
2.10. Kościół św. Piotra i Pawła **
2.11. Wzgórze Trzech Krzyży *
2.12. Pałac Prezydencki
2.13. Uniwersytet Wileński *
2.14. Kościół św. Jana Chrzciciela i św. Jana Apostoła i Ewangelisty *
2.15. Dom Adama Mickiewicza
2.16. Kościół św. Anny **
2.17. Kościół św. Franciszka i św. Bernardyna *
2.18. Cmentarz na Rossie **
2.19. Baszta Giedymina **
2.20. Kościół św. Katarzyny *
2.21. Zamek Książąt Litewskich *
2.22. Muzeum Dziedzictwa Sakralnego **
2.23. Zarzecze *
2.24. Green Hall 2 *
2.25. K29
2.26. Quadrum Business Center *
2.27. Siedziba Swedbanku *
2.28. Dzielnica finansowa *
2.29. Więzienie na Łukiszkach
2.30. Muzeum Ofiar Ludobójstwa *
2.31. Cerkiew św. Konstantyna i Michała **
2.32. Pomnik Franka Zappy
2.33. Budynek MO Museum *
2.34. Synagoga Chóralna *
2.35. Hala Targowa *
2.36. Pozostałe zdjęcia z Wilna
2.37. Jedzenie w Wilnie


*****  cud świata
****    cud Europy
***      top europejski
**        atrakcja rangi europejskiej (top krajowy)
*          atrakcja rangi krajowej (top regionalny)

ZDJĘCIA

1. Zerwiny (Zervynos) **

Region administracyjny: Okręg olicki (Alytaus apskritis)
Region historyczny: Dzukia (Dzūkija)
Liczba ludności: 36
Pierwsza wzmianka: 1742














2. Wilno (Vilnius) ***

Region historyczny: Dzukia (Dzūkija)
Region administracyjny: Okręg wileński (Vilniaus apskritis)
Liczba ludności: 608 000 (miasto) / 748 000 (obszar zurbanizowany)
Pierwsza wzmianka: 1323
Prawa miejskie: 1387

2.1. Stare Miasto (Vilniaus senamiestis) ***








































2.1.1. Plac Ratuszowy (Rotušės aikštė) **






2.1.2. Zdjęcia wieczorne




























2.2. Litewska Filharmonia Narodowa (Lietuvos nacionalinė filharmonija) *




2.3. Ostra Brama (Aušros vartai) **











2.4. Kościół św. Teresy (Šv. Teresės bažnyčia) **























2.5. Cerkiew Świętego Ducha (Šv. Dvasios vienuolyno katedra) **


























2.6. Kościół św. Kazimierza (Šv. Kazimiero bažnyčia) *















2.7. Kościół św. Mikołaja (Šv. Mikalojaus bažnyčia) *











2.8. Wileńska Galeria Obrazów (Vilniaus paveikslų galerija) *
















































2.9. Katedra (Bazylika archikatedralna św. Stanisława i św. Władysława) (Šv. Stanislovo ir Šv. Vladislovo arkikatedra bazilika)  **










































2.10. Kościół św. Piotra i Pawła (Šv. apaštalų Petro ir Povilo bažnyčia) **




































2.11. Wzgórze Trzech Krzyży (Trijų kryžių kalnas) *








2.12. Pałac Prezydencki (Prezidentūra)




2.13. Uniwersytet Wileński (Vilniaus universitetas) *







2.14. Kościół św. Jana Chrzciciela i św. Jana Apostoła i Ewangelisty (Šv. Jono Krikštytojo ir Šv. Jono apaštalo ir evangelisto bažnyčia) *














2.15. Dom Adama Mickiewicza





2.16. Kościół św. Anny (Šv. Onos bažnyčia) **







2.17. Kościół św. Franciszka i św. Bernardyna (Šv. Pranciškaus ir Šv. Bernardino bažnyčia) *



















2.18. Cmentarz na Rossie (Rasų kapinės) **





















2.19. Baszta Giedymina (Gedimino pilies bokštas) **















2.20. Kościół św. Katarzyny (Šv. Kotrynos bažnyčia) *






2.21. Zamek Książąt Litewskich (Lietuvos Didžiosios Kunigaikštystės valdovų rūmai) *

































































2.22. Muzeum Dziedzictwa Sakralnego (Bažnytinio paveldo muziejus) **













































2.23. Zarzecze (Užupis) *


















2.24. Green Hall 2 *













2.25. K29




2.26. Quadrum Business Center (Quadrum verslo centras) *










2.27. Siedziba Swedbanku *








2.28. Dzielnica finansowa *











2.29. Więzienie na Łukiszkach (Lukiškių tardymo izoliatorius kalėjimas)





2.30. Muzeum Ofiar Ludobójstwa (Genocido muziejus aukų) *


























2.31. Cerkiew św. Konstantyna i Michała (Šv. Konstantino ir Michailo Cerkvė) **










2.32. Pomnik Franka Zappy





2.33. Budynek MO Museum (MO muziejus) *






2.34. Synagoga Chóralna (Choralinė sinagoga) *




2.35. Hala Targowa (Halės Turgus) *












2.36. Pozostałe zdjęcia z Wilna










2.37. Jedzenie w Wilnie
































Komentarze